Co za inauguracja
Nie tak wyobrażaliśmy sobie powrót naszych piłkarzy na ligowe boiska. W rozegranym w niedzielne popołudnie spotkaniu Orły przegrały przed własną publicznością z drugą drużyną poprzedniego sezonu rozgrywkowego, Drzewcami aż 2:8. Dla gospodarzy to najgorszy wynik na starcie ligi w ich historii (dotąd było to 1:5 z Motorem II w 2005).
Wskutek ciążącej do dzisiejszego meczu włącznie kary zawieszenia dla Amadeusza Żybury i Marcina Miturskiego, nałożonej po poprzednim, majowym spotkaniu między obu zespołami, linia defensywna naszej drużyny wyglądała dziś dość osobliwie, z m.in. Dawidem Matyjaszkem jako jednym ze stoperów. W pierwszej połowie zdawała ona jednak egzamin, bowiem co kilka minut udawało jej się złapać rywali w pułapkę ofsajdową. Jedyny, brzemienny niestety w skutkach błąd przydarzył się jej po kwadransie gry, gdy po akcji prawą stroną i zablokowaniu strzału w szesnastce piłka wyszła przed pole i skutecznie ripostował niepilnowany wówczas Adrian Gawidziel. Po pierwszych minutach i takimże okresie niepewności w grze, w dalszej części pierwszej połowy gospodarzom udawało się prowadzić z rywalem wyrównaną walkę naznaczoną większą od niego aktywnością, a dowodem tego była wyrównująca bramka Damiana Mirońskiego, zdobyta efektownym uderzeniem po zagraniu Tomasza Zawiślaka spod linii końcowej.
Zaraz po wznowieniu gry w drugiej połowie skarcić nas mógł Damian Kopeć, przegrał jednak w sytuacji sam na sam z Leszkiem Lisem i... słupkiem. Akcji o podobnym schemacie oglądaliśmy w kolejnych minutach jeszcze wiele, ale napastnicy byli już skuteczniejsi. Fatalna seria zaczęła się od kontry gości i znów pojedynku jeden na jeden, wygranym przez Kamila Kopcia. Sytuacja najbardziej kontrowersyjna, gdyż sędzia asystent orzekł, iż późniejszy strzelec w momencie podania był na swojej połowie, jednak wielu przysięgłoby, że był to już wyraźny spalony na naszej połówce. Dwie minuty później ten sam zawodnik po wrzutce z boku placu gry podwyższył prowadzenie swojego zespołu. Z Orłów zeszło powietrze i nasi gracze tylko przyglądali się jak drzewcanie przeprowadzają kolejne samotne kontry środkiem boiska lub kończą akcje trafieniem po dośrodkowaniu w pole karne. W trzy minuty wynik dwukrotnie poprawił Marcin Paprocki: najpierw technicznie, potem dobijając piłkę po obronie Lisa. W końcówce bratu w liczbie bramek próbował dorównać starszy z Kopci, jednak tylko Kamil ostatecznie mógł powiedzieć, że "wykonał zagranie typu hat-trick" (pozdrowienia dla redaktorów z Wiertniczej). Przykrą porażkę próbował nam osłodzić Bartłomiej Hemperek, który w 80. minucie w sytuacji – a jakże – jeden na jeden miękkim lobem pokonał Kamila Bieńka. W końcówce Orły starały się jeszcze o trzecie trafienie, podobnie jak wcześniej Drzewce nawet o dziesiąte i wyższe – nie zawsze radziły sobie jednak z Lisem i własną niefrasobliwością.
Pierwsze oficjalne spotkanie w barwach Orłów stało się dziś udziałem Bartłomieja Pyry (asysta przy drugim golu), Mateusza Hinza i Pawła Bulzackiego. Tylko ten ostatni nie reprezentował nas wcześniej w drużynach młodzieżowych.
Orły Kazimierz – KS Drzewce 2:8 (1:1)
Miroński 30, Hemperek 80 – Gawidziel 15, K. Kopeć 50, 52, 88 Paprocki 64, 66, D. Kopeć 75, 85
Orły: Lis – Pyra, Berliński (64 Zyska), Matyjaszek (k), Błaziak (89 –>) – Hinz, P. Bulzacki – Zawiślak, Hemperek, Ł. Maciąg (76 M. Maciąg) – Miroński.
Żółta kartka: Miroński.
Sędziował: D. Złotnicki oraz Stępniak i Bolek.
Widzów: ~110.
W 71. minucie z ławki rezerwowych gospodarzy usunięty trener Marcin Lewtak.
Komentarze