Prezent na pożegnanie
Wawel pewny degradacji jest już od wielu tygodni. Wąwolniczanie żegnają się z A-klasą, ale to rozstanie choć trochę osłodzi im długo oczekiwane ligowe zwycięstwo. Dopiero drugie w sezonie, choć jedyne widoczne w tabeli stało się ich udziałem po dzisiejszym meczu z Orłami...
O grze naszej drużyny niewiele dobrego można powiedzieć, a upalna pogoda z pewnością nie jest wytłumaczeniem. Wypada za to wspomnieć sytuacje, w jakich nasi przeciwnicy zdobywali bramki: pierwszą po rzucie wolnym wykonywanym przez Wojciecha Stasiaka prawie z okolic połowy boiska – piłka leciała bardzo długo, a i tak zaskoczyła naszego bramkarza; drugą po jednoczesnym wyskoczeniu do wybicia piłki głową Dariusza Dusińskiego i Marcina Kowalika – futbolówka spadła na rękę tego pierwszego, za co sędzia podyktował rzut karny i trzecią – po urwaniu się obrońcom, ucieczce skrzydłem, wbiegnięciu w pole karne i celnym uderzeniu Adama Skulimowskiego. Na kwadrans przed końcem meczu powinna paść i czwarta bramka, lecz z jedenastu metrów (karny podyktowany po tym, jak Marcin Miturski pociągnął rywala za rękę) Karol Szymczyk tym razem nie dał się pokonać Skulimowskiemu, wyczuwając jego intencje.
Orły na pierwszą stratę odpowiedziały bardzo szybko (trafienie Tomasza Zawiślaka, byłego zresztą gracza Wawelu), ale ich gra w pierwszej odsłonie przypominała bardziej chodzonego. Bardzo brakowało nieobecnych dziś jedynych naszych napastników: Damiana Mirońskiego i Michała Berlińskiego, których zastępowali najpierw Zawiślak i Bartłomiej Hemperek (okazało się, że napad to zdecydowanie nie jest pozycja dla najlepiej czującego się w pomocy Bartka), a potem Jakub Bociański i Michał Błaziak. W drugiej odsłonie sytuacji podbramkowych mieliśmy na pewno więcej, ale nadal przypominało to pozbawioną kształtu kopaninę, w której więcej było przypadku niż celowości. Piłka odbijała się od elektrycznego bramkarza miejscowych, nóg broniących i atakujących, a druga linia Orłów wciąż próbowała coś stworzyć, przesuwając się z futbolówką przy nodze wzdłuż linii szesnastki, lecz żadnym konceptem się to nie kończyło. Drugą bramkę uzyskał dla nas, niedługo przed końcem, wysokiej urody lobem Kamil Kusyk (po odbiorze Błaziaka), rehabilitując się za wcześniejsze pudło w stuprocentowej sytuacji. Na więcej nie było nas niestety stać.
Wąwolnicki zespół, prowadzony od niedawna przez Andrzeja Nowaczka (a nie, jak informowaliśmy ostatnio, przez Artura Tusińskiego), zawiesił nam dziś poprzeczkę naprawdę nisko. Nie wydaje się nam, by ciągłe padanie na murawę i "kradzieże" czasu było konieczne do dowiezienia tego zwycięstwa – z Orłami w takiej formie jak dziś nie dało się nie wygrać...
Wawel Wąwolnica – Orły Kazimierz 3:2 (2:1)
Stasiak 9 w, Skulimowski 44 k, 53 – Zawiślak 12, Kusyk 88
Orły: Szymczyk – Dusiński, Miturski, Kowalik, Żybura – Pyśniak, Bociański, Matyjaszek (k), Kusyk – Zawiślak (63 Błaziak), Hemperek
Żółte kartki: Krajewski, Stasiak – Żybura, Dusiński, Kowalik
Sędziował: Kasperski oraz Dzieliński i Ścibor
Widzów: +130
Komentarze