Józef Dudek nie żyje

Józef Dudek nie żyje

Jakże przykro rozpoczyna się rok jubileuszu ćwierćwiecza istnienia KKS Orły Kazimierz. W ostatnich dniach w wieku 62 lat zmarł jeden z najlepszych, najskuteczniejszych i najbardziej lubianych przez kibiców zawodników w historii tego klubu – Józef Dudek.

 Józef Jan Dudek urodził się 31 stycznia 1961 w Puławach. W trwającej przez wiele lat karierze piłkarskiej występował na pozycji napastnika, rzadko pomocnika. Jego pierwszym klubem była Wisła Puławy, którą w rozgrywkach seniorskich na czwartym i trzecim poziomie ligowym reprezentował w latach 1979–1988. Prócz krótkiego związku z Orlętami Dęblin, w kolejnych sezonach występował w innych okolicznych zespołach: Czarnych Dęblin (1988–1989), Garbarni Kurów (1989–1992), Hetmanie Gołąb (1992–1993), Żyrzyniaku Żyrzyn (1993–1994, a więc świeżo po powstaniu tego klubu), znów Hetmanie (1994–1995), Serokomli Janowiec (1995–1998), Orłach Kazimierz (1998–2002), po raz trzeci w Gołębiu (2002–2006), a jako ostatniego reprezentował KS Markuszów. Piłkarzem lokalnych rozgrywek był przez szereg lat także jego bratanek Kamil Dudek (Cisy Nałęczów, Sokół Konopnica).

                                                                     

Zdjęcie z czasów młodości i gry w Wiśle (fot. fanpage puławskiego klubu).

 Józef trafił do Orłów przed sezonem 1998/99, zaraz po spadku niebiesko-żółtych do klasy B. W oficjalnej rozgrywce zadebiutował 23 sierpnia 1998 wyjazdowym meczem z Bobrami Karczmiska (0:1). Po raz pierwszy do siatki trafił siedem dni później z LZS Poniatowa Wieś (3:1). W pierwszej rundzie w nowym zespole – rychło przejętym przez powstały w tamtym czasie Kazimierski Klub Sportowy – jego statystyki w postaci trzech goli nie robiły jeszcze wrażenia, ale wiosna należała już do niego – szesnaście trafień JD pomogło kazimierzanom wygrać rozgrywki o włos przed Bobrami i awansować do klasy A. W niej Dudek wpisał się na listę strzelców tyle samo razy, co wiosną 1999, lecz bramki te znacznie częściej decydowały o zdobyczy punktowej grających o okręgówkę kazimierzan – zwycięstwie lub uratowaniu cennego remisu. Dość wspomnieć gola z mistrzowskim w ostatecznym rozrachunku POM w Piotrowicach (1:1), oba celne strzały w Końskowoli z aspirującym do awansu Powiślakiem (2:2), dwa trafienia z Granitem Bychawa (4:2) czy trzecią bramkę z Wawelem w Wąwolnicy (3:2).

     

Józef Dudek solo i z również nieżyjącym już Karolem Królem przed meczem klasy A Orły Kazimierz – Puławiak Puławy (6:3) w listopadzie 1999.

 Gdy Orły w 2000 znalazły się w piątej lidze, wydawało się że skala trudności dla blisko 40-letniego snajpera może być zbyt wymagająca. Nic bardziej mylnego – Józek rozegrał kapitalny sezon, ustrzelił bramkarzy rywali 24 razy (do dziś to rekord klubu w tej klasie rozgrywkowej) i zajął trzecią pozycję w ligowej klasyfikacji napastników (której nawet krótko przewodził, ostatecznie przegrał z Mirosławem Kosowskim z Opolanina Opole Lubelskie i Rafałem Sulewskim z Polesia Kock), co z Orłów na tym poziomie powtórzył tylko Bartosz Kleszczyński (rozgrywki 2006/07, dwadzieścia goli). W całej orlej seniorskiej historii tylko Rafał Dryk i Michał Berliński ukończyli sezon z większą liczbą trafień, ale to było trzy poziomy niżej. Do annałów klubu przeszła historia z kuriozalną czerwoną kartką, jaką Dudek został ukarany w meczu w Milejowie-Osadzie, jeszcze bardziej kuriozalnym zawieszeniem go przez Wydział Dyscypliny LZPN (rzekomo faulowany przez Józka zawodnik Tura przed komisją przyznał, że przewinienia nie było) z jednoczesnym... dopuszczeniem do gry do czasu głębszego przemyślenia problemu przez WD, następnie unieważnieniem meczu ze Stalą Poniatowa w następnej kolejce, do którego został dopuszczony (unieważnienie z uwagi na występ zawieszonego uprawnionego – !!!), wreszcie powtórką tegoż z uratowanym w 90. minucie remisem 2:2 dzięki skutecznej egzekucji rzutu karnego przez, a jakże, Dudka! Rzutu karnego podyktowanego zresztą po faulu na nim samym.

 Orły Kazimierz podczas zgrupowania w Hotelu Zajazd Piastowski w Kazimierzu Dolnym w trakcie rundy wiosennej sezonu 2001/02. Stoją od lewej: ?, ?, ?, Łukasz Włodek, Tomasz Ciucias, Dariusz Dysput, Robert Makarewicz i Adam Kamola. Siedzą od lewej: Jacek Skrzypiec, Piotr Grudzień, Tomasz Kleszczyński, Dariusz Bodak, Józef Dudek (trener), Adam Rosołowski, Wojciech Starek, Kamil Trochym i Piotr Starczynowski. W najniższym rzędzie Mariusz Miroński i Krzysztof Rożeluk.

 Sezon 2001/02 Józek rozpoczął na wysokim poziomie (jedenaście meczów, siedem trafień), lecz po uzyskaniu 16 października nominacji na trenera zespołu – zastąpił zwolnionego Józefa Zolecha – ograniczył swoją boiskową aktywność do minimum. Praca z zawodnikami, do niedawna kolegami z boiska, długo przynosiła piękne owoce: pierwsze dwanaście meczów pod wodzą Dudka to osiem zwycięstw i cztery remisy, w bramkach 22-4, do tego w aż sześciu pierwszych grach kazimierzanie zagrali na zero z tyłu! Końcówka rundy była mniej udana (cztery porażki w ostatnich siedmiu spotkaniach nie przeszkodziły w obronieniu szóstego miejsca z poprzedniego sezonu), ale czy właśnie to zdecydowało o nieoczekiwanym rozstaniu klubu z trenerem? Ligowy bilans zawodnika w zespole z Kazimierza Dolnego zamknął się po rozegraniu 88 spotkań mistrzowskich (ostatnie 4 maja 2002 w Wąwolnicy z Wawelem – 1:2) i zdobyciu 66 bramek (dziś to czwarta pozycja na klubowej liście wszech czasów, wtedy druga) – 19 w klasie B, 16 w klasie A i 31 w klasie okręgowej. Najlepszy występ strzelecki zaliczył 25 kwietnia 1999, gdy w Bochotnicy wbił pięć goli Arianinowi Miłocin (10:1); poza tym zaliczył trzy zwyczajne, tj. trzybramkowe hat-tricki (z Krzczonovią Krzczonów, Ruchem Ryki i Turem Milejów). Po raz ostatni trafił do sieci w meczu z Ruchem (13 października 2001, 3:4), na chwilę przed objęciem sterów coacha.

Józef Dudek prowadzący trening juniorów Orłów na placu, gdzie dziś znajduje się klubowe boisko boczne (fotos z telewizyjnego programu "Szept prowincjonalny", odc. "Orły do boju", TVP, 2002).

 15 czerwca 2002 na boisku Orłów odbył się uroczysty mecz pożegnalny, w którym orli oldboje zmierzyli się z drużyną przyjaciół Józefa Dudka, a bohater dnia zagrał po 45 minut w obu ekipach. W specjalnym wydaniu magazynu "Orły do Boju" Robert Sulkiewicz napisał: "Najpiękniejsza rzecz w futbolu? Oczywiście efektowne gole – na to czekają wszyscy kibice na całym świecie. Niezależnie od tego, czy jest to liga amatorska, czy spotkania o najwyższą stawkę to właśnie piękne bramki przyciągają na stadiony niezliczone rzesze sympatyków piłki nożnej. Właśnie dlatego kibice kochają napastników, bo napastnicy dostarczają im najwięcej emocji. Każdy kraj ma swoich piłkarskich idoli, których nazwiska pamięta się jeszcze długo po skończeniu przez nich kariery. Pele, Maradona, Lubański – nawet nie zainteresowane futbolem gospodynie domowe wiedzą kto zacz... Liga okręgowa w Polsce to bardzo specyficzny element w piłkarskiej piramidce. Już nie do końca amatorska, ale z ewentualnych zarobków w żaden sposób nie można się utrzymać, natomiast wymagania wobec zawodników są już niemałe. Trzeba umieć połączyć pracę zawodową, treningi, mecze, a w związku z tym czasu na życie rodzinne, czy towarzyskie pozostaje niewiele. Słowem: tylko dla pasjonatów! Taki jest nasz Józek Dudek – oddany futbolowi na dobre i na złe! Występy w Orłach, a potem prowadzenie drużyny, liga halowa, mistrzostwa zakładów pracy, występy w zespole oldbojów – jest dosłownie wszędzie! Uwielbiany przez naszych kibiców za piękne gole i wzruszenia z nimi związane, szanowany za to, że potrafi bronić swoich racji i jest w tym konsekwentny jak mało kto. Niedawno zadebiutował jako trener seniorskiej drużyny Orłów i nie musiał zastanawiać się nad tym, jak zdobyć posłuch wśród piłkarzy. Dla nich już jako zawodnik cieszył się niekwestionowanym autorytetem. Kibice na całym świecie uwielbiają swoich napastników, kibice Orłów naprawdę uwielbiają Józka i jego piłkarskie umiejętności! Jest to pierwsze takie pożegnanie w krótkiej historii naszego klubu. W lidze NBA wiesza się ponad parkietem koszulki najznamienitszych zawodników danej drużyny. Drogi Józku! Choć to technicznie niewykonalne, pamiętaj, że trykot z numerem "29" będzie zawsze powiewał nad naszym stadionem!"

 Pożegnanie w tym stylu Orły zafundowały później tylko Adamowi Kamoli (2007).

 Prowadzenie dorosłych piłkarzy Orłów nie było debiutem Dudka w roli szkoleniowca. Już w drugiej połowie lat 90. XX wieku dowodził janowiecką Serokomlą, a wraz z przybyciem do Kazimierza w 1998 został pierwszym w historii tego miejsca trenerem młodzieży (konkretnie świeżo powołanego teamu juniorów). Na tym odcinku pracował do 2001, gdy zastąpił go Robert Makarewicz. Latem 2002 Józef wznowił grę w A-klasowym Hetmanie Gołąb, którego jako grający szkoleniowiec w 2004 wprowadził do klasy okręgowej. Skarżył się regionalnej prasie sportowej, kiedy zła sytuacja kadrowa zmuszała go do wejścia na boisko, ale kiedy już się nań znalazł, wciąż potrafił zdobywać efektowne gole. Pierwszy sezon na piątym poziomie zakończył się dla hetmańskich dość szczęśliwym utrzymaniem, kolejny – mimo zaskakująco dobrej jesieni – degradacją. Dudek złożył dymisję, lecz szybko znalazł zatrudnienie w nowo powstałym KS Góra Puławska, który w pierwszym sezonie swego uczestnictwa w rozgrywkach ligowych awansował do klasy A. Kilka lat później został zawodnikiem KS Markuszów; był to ledwie epizodzik, choć – jak się okazało – stanowił klamrę jego boiskowego życia.

 Kulisy zmiany barw klubowych zawodnika z Puław noszącego to samo nazwisko co popularny wówczas bramkarz angielskiego Liverpoolu okiem rysownika i scenarzysty komiksów Łukasza Mieszkowskiego, autora winiety magazynu kibica "Orły do Boju" ("OdB, nr 73 [na okładce błędnie 72], 21 sierpnia 2004).

 Na początku lata 2011 niespodziewanie wrócił do grających w klasie A Orłów jako następca trenera Radosława Gąsiorowskiego. Zadanie miał trudne, jego poprzednik odchodząc zabrał do swojego nowego pracodawcy, Powiślaka czołowych graczy kazimierskiego teamu. Do kadry włączano zatem kogo się dało, byle by mieć kim grać. Pierwsze efekty tej sytuacji były łatwe do przewidzenia (0:9 ze Stalą II Poniatowa, 0:7 z Żyrzyniakiem, 1:7 z Powiślakiem), ale w połowie rundy Dudkowi udało się stworzyć zespół potrafiący walczyć i zdobywać punkty. Przykłady? 1:0 z Wilkami Wilków po golu w 90. minucie, uratowany w doliczonym czasie remis 2:2 z Mazowszem Stężyca, 4:3 z Żyrzyniakiem po wymianie ciosów czy wreszcie wyjazdowe 1:1 z grającym o okręgówkę Powiślakiem, co poskutkowało... zwolnieniem Gąsiorowskiego. Orły ukończyły sezon 2011/12 na bezpiecznym dziesiątym miejscu, ale trener nie porozumiał się z klubem co do dalszej pracy. W czasie swoich dwóch kadencji poprowadził niebiesko-żółtych w 44 ligowych grach; wygrał szesnaście razy, zremisował dziesięciokrotnie, przegrał osiemnaście meczów, w bramkach 69-86.

 Ostatnią pracę Dudka w fachu trenera stanowiła jesienią 2012 społeczna koleżeńsko-mentorska pomoc dla początkującego na ławce kolegi Damiana Mirońskiego w prowadzeniu zespołu trampkarzy Orłów Kazimierz. To pod jego okiem "Dymek" zbierał pierwsze szlify w pracy z dziećmi.

 Wprawdzie coraz słuszniejszy wiek i związane z tym ograniczenia nie pozwalały już w zasadzie na regularną grę, ale Józka nadal ciągnęło na boisko. We wrześniu 2009 wrócił na bochotnicką murawę, by wesprzeć swą osobą orlich oldbojów w charytatywnym meczu z DEM'a Promotion i oczywiście zdobył dwa gole. Jego boiskowa, zwłaszcza podbramkowa pewność siebie robiła wrażenie, choć schodził z grymasem bólu. Podobnie, i to dużo szybciej opuścił plac podczas meczu pierwszej drużyny Orłów z klubowymi gwiazdami sprzed lat we wrześniu 2018, rozegranego w ramach obchodów 20-lecia kazimierskiego stowarzyszenia. Choć zdrowie nie dopisywało, to Józek nigdy nie wyrzekł się ukochanej dyscypliny sportu. Uwielbiał futbol i nie było przeszkodą, że praktycznie od dawna nie miał z Orłami nic wspólnego; wciąż regularnie odwiedzał nasz stadion, dyskutował z przyjaciółmi o piłce w dużym i małym wydaniu, związanych z nią radościach i bolączkach, promieniał przed pierwszym gwizdkiem i zawsze wyrażał nadzieję na zobaczenie dobrego meczu. Chyba nie zawsze spełnialiśmy te oczekiwania...

 Inną wielką pasją Dudka, o której trzeba tu wspomnieć, było wędkarstwo. Jemu także poświęcił niejedną wolną chwilę, a zainteresowanie to dzielił ze swoim następcą w boiskowym napadzie i na ławce trenerskiej Orłów, Damianem Mirońskim, z którym w oczekiwaniu aż ryba połknie haczyk rozprawiał o futbolu całe godziny. Pod koniec życia nieoczekiwany prezent od córki sprawił, że odkrył dla siebie modelarstwo. Jak i w innych przypadkach, oddał mu się z całym sercem.

 W ostatnich miesiącach stan jego zdrowia wyraźnie się pogorszył. Został poddany kilku poważnym zabiegom, lecz sytuacja organizmu uległa dalszemu pogorszeniu. Przygotowywał się do jeszcze jednej ważnej operacji, do której ostatecznie nie doszło.

 Msza święta pogrzebowa Józefa Dudka odbędzie się w sobotę 25 marca w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Puławach (ul. Chrystiana Piotra Aignera 1) o godzinie 10:00.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości