Zwycięstwa Orłów i Wieniawy

Zwycięstwa Orłów i Wieniawy

Kibice w Niemcach nie mogą mieć wiosna dobrych humorów. Miejscowy GKS przegrał w tej rundzie już trzeci mecz. Podopieczni Tomasza Choroszego nie dość, że nie zdobyli jeszcze ani jednego punktu, to w każdym z wiosennych spotkań tracili po cztery bramki.

Gospodarze blisko spadku

Wiele kontrowersji wzbudziła pora rozgrywania spotkania. - 14.30 w środę to godzina, kiedy wszyscy pracują - grzmiał Mirosław Banaszek, opiekun Orłów. Właśnie z tych powodów w bramce gospodarzy nie mógł wystąpić Piotr Guzek. Z konieczności między słupkami stanął Marcin Kowalik, nominalny napastnik. - To był jego debiut na tej pozycji. Muszę przyznać, że spisał się całkiem nieźle - śmieje się Banaszek.

Goście do pierwszej minuty zaatakowali rywali i w 5 min objęli prowadzenie. Tomasz Sikora mocno wrzucił piłkę w pole karne, gdzie nieszczęśliwie odbiła się od nogi Waldemara Bedy, obrońcy gospodarzy i wpadła do bramki. - Co tu mówić, pech - skomentował zdarzenie Tomasz Choroszy, szkoleniowiec GKS Niemce.

Po przerwie sytuacja nie zmieniła się. Przyjezdni atakowali bramkę rywali, choć w najważniejszych momentach brakowało im skuteczności. Indolencję strzelecką przełamał dopiero Tomasz Sikora, który w 65 i 68 min dwukrotnie pokonał Jarosława Bogutę. Trzy minuty później miała miejsce najśmieszniejsza sytuacja spotkania.- Maciej Pięta miał sytuację sam na sam z bramkarzem. Kibice wrzucili na boisko druga piłkę, która złapał Boguta, a w tym samym momencie Pięta strzelił obok zdezorientowanego bramkarza. Sędzia nie uznał gola i w zamian podyktował rzut sędziowski - opisuje sytuację Banaszek. Jednak, co się odwlecze to nie uciecze, gdyż dwie minuty później wspomniany Pięta uprzedził golkipera rywali i zdobył czwartego gola.

- Wszyscy jesteśmy zdegustowani naszą postawą. Musimy popracować nad defensywą, bo moim podopiecznym brakuje umiejętności przewidywania - tłumaczy Choroszy.

GKS Niemce - Orły Kazimierz 1:4
Bramki: Wójcik (81) - Beda (5 samobójcza), Sikora (65, 68), Pięta (73).
Niemce: Boguta - Beda, Pasztelan, Wójcik, Bekier, Kowalik, Brzozowski, Latek, Łuszczak, Szołtek (78 Kowalski), Kubera.
Orły: Kowalik - Skowyra, Kusyk (55 Zjawiony), Banaszek, Stolarek, Kamola, Pięta (75 Guz), Wolszczak (85 Zając), Suszek, Berliński (55 Marcinkowski), Sikora.
Żółte kartki: Stolarek, Skowyra, Kamola. Sędziował: Grodek. Widzów: 60.
 

PO MECZU POWIEDZIELI:

Tomasz Choroszy:
- Działacze z Kazimierza skontaktowali się z nami dopiero dwa dni przed meczem, więc nie było szans, aby przełożyć godzinę tego spotkania. Zresztą ona była znana od kilku tygodni, więc jeżeli otrzymalibyśmy taką prośbę kilkanaście dni wcześniej, to z pewnością przychylilibyśmy się do niej. Poza tym, mam pracę, w której muszę być codziennie i tego dnia ustaliłem sobie spotkania z klientami na wieczór. W poniedziałek nie byłem już w stanie zmienić ich terminów.

Mirosław Banaszek:
- Pora meczu była nienormalna. Jak można ustalić termin spotkania na środę na 14.30? Wszyscy ludzie o tej porze pracują. Nie rozumiem, dlaczego nie można było tego spotkania przełożyć na późniejszą porę. Po nas grali juniorzy, wiec pytam się wprost: Nie można było zamienić ze sobą tych spotkań? O 16:30 nie mielibyśmy problemów ze skompletowaniem składu, a tak musieliśmy kombinować.

Stanisław Sachajko (sekretarz LZPN):
- Na spotkaniu przed rozpoczęciem rundy wiosennej nikt nie zgłaszał pretensji odnośnie godziny rozgrywania spotkania. Goście mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie, bo dwa dni przed meczem nie wnioskuje się o przesunięcie godziny meczu.

źródło: www.dziennikwschodni.pl

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości