Łatwo przyszło, łatwo poszło

Pomimo prowadzenia po 45 minutach meczu z kockim Polesiem dwiema bramkami, Orły Kazimierz nie wykorzystały swojej szansy i odpadły z rozgrywek o lubelski Puchar Polski. Wypadnięcie za pucharową burtę zajęło nam ledwie cztery minuty...
Szczęśliwie dla siebie gospodarze przewidzieli, że goście wystąpią dziś w żółto-niebieskich strojach i zawczasu przygotowali seledynowe koszulki, w których wiosną 2013 żegnaliśmy się z A-klasą (zasadniczo na stanie nie mamy kompletu bez żółtego akcentu). W składzie Orłów zabrakło dziś Kamila Kusyka (praca) i Dawida Paczki (lekka kontuzja), kocczanie natomiast wystawili w pierwszej połowie łatwe do zidentyfikowania rezerwy na czele z nieśmiertelnym Mariuszem Pełką w bramce. Mecz rozpoczął się dla nas znakomicie - już w piątej minucie Rafał Dryk wywalczył rzut karny, który na gola zamienił Sławomir Radzikowski, przełamując fatum trzech kolejnych niewykorzystanych przez Niebiesko-żółtych jedenastek. Co więcej, był to dopiero pierwszy (w piątym spotkaniu) stracony przez Polesie w tym sezonie punkt! Polesie próbowało wyrównać, lecz większość ich akcji kończyła się podniesieniem chorągiewki przez sędziego liniowego, dobrą robotę wykonywał też Mateusz Karaś. Po podaniu od Krzysztofa Lipnickiego bliski zdobycia bramki był Michał Berliński, lecz pechowo trafił w poprzeczkę... W 37. minucie pecha mieli za to przyjezdni - zgranie z lewej od Damiana Mirońskiego, piłkę łapie Pełka i... wypuszcza ją, z czego Berlin nie mógł nie skorzystać. W odpowiedzi rywal główkował tuż obok słupka bramki Karasia.
Taki rozwój wydarzeń zaskoczył nie tylko miejscowych, ale i gości, którzy chyba nie spodziewali się, że Orły w tym pojedynku nie poprzestaną na podpisaniu sędziowskiego protokołu. W przerwie trener Artur Dadasiewicz posłał w bój poważniejszych zawodników i z miejsca Polesie osiągnęło wyraźną przewagę w kulturze gry. Pierwszy gol dla naszych rywali powinien paść po akcji Sebastiana Koczkodaja, który po samotnej akcji położył Karasia i... No właśnie, bramki nie zdobył, z odległości metra ledwo muskając słupek. Nieliczni kibice pokładali się ze śmiechu, a niedoszły strzelec zrzucił winę na murawę. Cóż, nam wydaje się, że nasza murawa lepsza od połowy ich drużyny... Bramkę kontaktową zdobył w końcu w 54. minucie Karol Rycaj. Sześć minut później plac gry opuścił Rafał Dryk i po chwili rozpoczęła się egzekucja. W przeciągu czterech minut nasz kapitan trzykrotnie wyjmował piłkę z sieci. Najpierw po wrzutce przed bramkę i nieszczęśliwej interwencji Dariusza Dusińskiego, następnie po wyćwiczonym rozegraniu z rzutu wolnego i zamknięciu akcji przez dopiero co wprowadzonego na boisko Damiana Augustynowicza, jako ostatni zaś do siatki trafił Arkadiusz Adamczuk. Z Orłów zeszło powietrze jak z przekłutego balonu. Trener przyjezdnych, który w przegranej pierwszej odsłonie siedział głównie na ławce i lekceważył wydarzenia boiskowe pocieszając się, że "to tylko Puchar", po odwróceniu wyniku przeszedł zadziwiającą metamorfozę i nagle zaczął doceniać rangę rozgrywek, stając się pierwszoplanową gwiazdą w swoim boksie. Do ostatniego gwizdka tempo gry było już na o wiele niższym poziomie: goście mieli to, co chcieli, nam zabrakło chęci poważnej walki o odrobienie straty. Polesie było w drugiej połowie, rzecz jasna, lepsze i zasłużenie przeszło do 1/8, ale czy na pewno uczyniliśmy w ostatnich dwudziestu minutach wszystko, by im to utrudnić? Chyba nie bardzo...
Była to pierwsza porażka Orłów na swoim boisku od blisko roku.
Orły Kazimierz - Polesie Kock 2:4 (2:0)
Radzikowski 5 k, Berliński 37 - Rycaj 54, (D. Dusiński 63 s), Augustynowicz 66, Adamczuk 67
Orły: Karaś (k) - D. Dusiński, P. Dusiński, Dryk (60 Stolarek), Żybura - Starczynowski, Budzisz (55 Bieniek) - Lipnicki (46 Kleszczyński), Berliński, Radzikowski (69 Koza) - Miroński
Polesie: Pełka (46 Kruczek) - Gałązka, Gruba, Kępa, Wójcik - Samociuk (46 Koczkodaj), Mitura (46 Rybak), Struski (62 Augustynowicz), Wójcicki, Nakonieczny (46 Adamczuk) - Góral (46 Rycaj)
Żółta kartka: Gruba
Sędziował: K. Bancerz oraz R. Kalinowski i Czubiel
Widzów: +50
Komentarze