Nie pomagamy sobie

Nie pomagamy sobie

Nie spełniły się nadzieje na przybliżenie się w tabeli klasy A do bezpiecznej strefy – Orły uległy dziś w Szczekarkowie Wilkom Wilków 1:2 i jeszcze bardziej skomplikowały swoją sytuację. Niecodzienny wyczyn stał się udziałem Bartłomieja Pyry, który jako pierwszy w historii naszego klubu obejrzał w jednym meczu... dwie czerwone kartki.

 Zjawisko rzadkie, ale nie precedensowe – przed dekadą w drugiej lidze podobną historię przeżył Benjamin Imeh (wówczas gracz Tura Turek), który w meczu z opolską Odrą zszedł z boiska po drugiej żółtej kartce, a gdy po spotkaniu awanturował się w szatni arbiter wyciągnął czerwony kartonik jeszcze raz... I to nic w porównaniu ze Szkotem Andym McLarenem z Dundee FC, który w 2006 w miejscowej drugiej lidze w ciągu kilku minut dostał... trzy "czerwa", kolejno za uderzenie przeciwnika, za uderzenie kolejnego podczas schodzenia z boiska i za zrobienie po meczu kopniakiem dziury w drzwiach do pokoju sędziego.

 Powracając do sportu, oba zespoły przez większą część czasu były dla siebie równorzędnymi rywalami. Gra naszych piłkarzy może nie była już tak dobra jak z Amatorem, ale aktywnością i liczbą stworzonych podbramkowych zagrożeń jednak przewyższaliśmy gospodarzy (pochwały dla golkipera Wilków Dawida Rakowskiego, grał wysoko i wielokrotnie zażegnywał niebezpieczeństwo na linii 16. metra). Wynik otworzył w 34. minucie Damian Miroński, gdy po rzucie wolnym Mateusza Hinza obrońcy Wilków wybili piłkę, a nasz napastnik w naprawdę efektowny sposób huknął w powietrzu z półobrotu niemal nie do obrony (jak sam przyznał, aż go zabolała noga). I znów nasze szczęście nie trwało długo, gdyż błyskawicznie z nieudanej, przynajmniej zdaniem arbitrów, pułapki ofsajdowej skorzystał Mateusz Marcinkowski.

 Ten sam zawodnik przed upływem kwadransa drugiej połowy zaskoczył naszą defensywę i wrzucił piłkę za kołnierz Leszkowi Lisowi. Po zmianie stron wyglądaliśmy wyraźnie słabiej niż wcześniej, a mimo to gospodarze nie spieszyli się z próbami podwyższenia wyniku, jakby mieli pewność, że i tak nie stanie im się krzywda... Zaiste, dzięki zaangażowaniu niektórych zawodników udało nam się kilkakrotnie przedrzeć pod bramkę Rakowskiego, ale tam brakowało pomysłu i wykończenia. Część drużyny znów psychicznie nie poradziła sobie z sytuacją i spowalniała akcje lub podawała do przeciwników. Cóż jednak dopiero rzec o tych osłabiających liczebnie drużynę dla wyładowania emocji na arbitrze. Prowadził zawody słabo, to fakt, uwagę skupiał głównie na wyciągnięciu przed obserwatorem jak największej liczby kartek (emerytowany gwizdek W.R. zawsze lubował się w zasypywaniu piłkarzy upomnieniami), asystenci takoż dostosowali się do tego poziomu, ale wypada zadać sobie pytanie, czy dorosło się do tych rozgrywek...

 Wobec zwycięstwa Michowa w Rososzy (choć przegrywał do 73. minuty 0:3!) szanse Orłów na miejsce w tabeli wyższe niż dwunaste topnieją niemal do zera. Wygląda na to, że w tercecie Ciecierzyn-Wodniak-Orły należy szukać dwójki do spadku...

Wilki Wilków – Orły Kazimierz 2:1 (1:1)

Marcinkowski 36, 59 – Miroński 34

Orły: Lis – Maciejczyk, Miturski, Żybura, J. Maciąg (85 Zyska) – Borowski (59 Błaziak), Hinz, Matyjaszek (k), Pyra – Berliński (65 Nachowicz), Miroński.

Żółte kartki: Czopek, B. Komsa, Rakowski – Miroński, Berliński, Żybura, Pyra, Maciejczyk, J. Maciąg.

Czerwone kartki: Pyra (68, za drugą żółtą), Pyra (68, za obrazę arbitra), Maciejczyk (90+3, za obrazę arbitra).

Sędziował: Antoń oraz A. Stępniak i N. Stępniak.

Widzów: ~100.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości