Ostatni tydzień?

Ostatni tydzień?

Największe zainteresowanie problemami klubu było wtedy, kiedy i jego sukcesy - jak to w życiu... (fot. Mateusz Połynka)

Nadchodzący tydzień będzie prawdopodobnie decydującym o przyszłości KKS Orły Kazimierz. Po spadku z okręgówki (choć nie jest to w żadnym stopniu czynnik sprawczy) klub stanął na krawędzi bankructwa i niemal na pewno nie przystąpi do rozgrywek A-klasy, B-klasy, ani do jakichkolwiek innych...

 Orły nie otrzymały licencji na grę w klasie A (przez dług w LZPN) i o ile tę kwestię dałoby się pewnie jeszcze jakoś rozwiązać, to nawet w przypadku załatwienia (za pomocą kasy, oczywiście!) prawnych formalności pozostaje otwarta kwestia utrzymania trzech drużyn w rozgrywkach ligowych, a to pochłonęłoby przy maksymalnych oszczędnościach co najmniej kilkanaście tysięcy złotych do końca roku. Na chwilę obecną nie mamy ani grosza...

 I jeśli lada dzień nie znajdzie się szczodry sponsor, to trzeba będzie zamknąć teatrzyk. Smuci to tym bardziej, że zawodnicy palą się do gry i rehabilitacji za nieudany sezon - chyba wcale niezłą jakościowo kadrę na ligę udałoby  się bezproblemowo zebrać i utrzymać. O niezmiennie świetnej atmosferze w zespole nie trzeba przypominać...

 Na miejskich radnych od niemal zawsze nie ma co liczyć, a liczne płomienne obiecanki nie robią już na nikim wrażenia. Tak zatroskani o wizerunek i promocję kulturowych przewag Kazimierza Dolnego (sport to nie część kultury?!) nie zauważyli do tej pory zawstydzającego na tle innych gmin w regionie (Janowiec, Końskowola, Wilków) stanu infrastruktury swojej jedynej sportowej wizytówki? Zapewne tak samo zatroskani, jak o stan podziurawionych jak sito dróg i pozarastanych trawą po pas chodników. Czy nie jest interesem publicznym utrzymanie możliwości rozwoju fizycznej sprawności przez mieszkańców gminy i próby uniknięcia problemów zdrowotnych też dla dobra budżetu państwa? Czy nie jest szkodliwe dla społecznego interesu bezrozumne przypatrywanie się tej agonii? Wiadomo, sport szkodzi, bo kopanie gały obniża średnią na świadectwie (a "z wf-u powinny być same czwórki, piątki i szóstki", czego ostatnio wojowniczo domagał się u nas jeden z rodziców, dotknięty do żywego, że jego niezainteresowana przedmiotem i lekceważąca nauczyciela i kolegów córka dostała na koniec "tylko" trójkę), a młode kaleki tracą szansę na przyszłość. Można też rozważyć całkowite zwolnienie z obowiązku szkolnego, bo przecież roboty i tak nie ma. I nic nie da się zrobić!

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości