Outsiderzy równi sobie

Outsiderzy równi sobie

Minutą ciszy oba zespoły uczciły pamięć Radosława Gąsiorowskiego (fot. Tomasz Włodek)

Karuzelę emocji przeżyli w ostatnim fragmencie spotkania Orły – Gabaryty piłkarze obu drużyn. Gospodarze przegrywali już 0:1 i 1:2, w ostatniej minucie zdołali wyjść na prowadzenie, aby w doliczonym czasie wypuścić je z rąk...

 Mecz poprzedziła chwila zadumy, jaką piłkarze i działacze poświęcili dla wspomnienia zmarłego przed trzema dniami byłego trenera niebiesko-żółtych Radosława Gąsiorowskiego. Gracze Orłów wystąpili przy tej sposobności w czarnych opaskach, które przygotował dla nich obecny opiekun Orłów, Damian Miroński.

 Samo spotkanie stało na poziomie adekwatnym do zajmowanych przez obie strony miejsc w tabeli. Zaangażowanie naszych zawodników w grę było trochę większe (zwłaszcza w drugiej połowie), niż ostatnio w Szczekarkowie, lecz nadal zauważalne były niedostatki jakościowe. Orły chciały prowadzić grę, co wychodziło im słabo – z cieszącego się dużą popularnością w naszych szeregach sposobu gry polegającego na przyjęciu piłki i posłaniu lagi do przodu nic się nie urodziło – goście natomiast nadawać tonu grze nawet nie próbowali. To jednak oni w 19. minucie objęli prowadzenie po rzucie rożnym (znów tracimy gola po stałym fragmencie gry), gdy po przebitce głową tą samą częścią ciała piłkę do siatki skierował Radosław Zając.

 Bardzo dobrą okazję na podwyższenie wyniku dęblinianie mieli na samym początku drugiej połowy, ale w sytuacji sam na sam czujność zachował Leszek Lis. Na wyrównanie czekaliśmy długo, aż do 61. minuty. Tomasz Zawiślak uderzył wówczas z rzutu wolnego z ponad 25 metrów z prawej strony boiska, po czym Konrad Strąk zaskoczył główką własnego bramkarza. Dziewięć minut później rzut wolny z dalekiej odległości przyniósł kolejną bramkę, tym razem dla Gabarytów – po jego rozegraniu gola na 1:2 zdobył Damian Mirowski​. "Mietek" potraktował to jako rzucone sobie wyzwanie i w 84. minucie zakręcił na gwizdek ze stojącej tym razem pod lewą linią boczną futbolówki, a ta po przeleceniu kilkudziesięciu metrów i parokrotnym odbiciu się w szesnastce od ziemi obok graczy obu drużyn wpadła przy dalszym słupku do siatki. W 90. minucie nasz lewy obrońca egzekwował dla odmiany kornera i po jego zagraniu oraz wielkim zamieszaniu w polu karnym piłkę w kierunku bramki kopnął Bartłomiej Hemperek. Odbiła się ona jeszcze od nogi jednego z broniących, a drugi nieudanie próbował ją oddalić już zza linii bramkowej. Cenna wygrana była o włos, gospodarze szykowali już masowe zmiany taktyczne, ale zanim udało się przeprowadzić choć jedną... był znów remis! Do remisu doprowadził bowiem z bliskiej odległości Karol Majek, wykorzystując dośrodkowanie z boku placu gry. W międzyczasie mogło być 4:2, ale wszystkie z kilku strzałów graczy Orłów oddanych jeden po drugim w kolejnym zamieszaniu w szesnastce dęblinian były w ostatniej chwili blokowane przez obrońców. W ostatnich sekundach przed stuprocentową szansą zmiany wyniku na 3:4 znalazł się zawodnik Gabarytów, ale stojąc kilka metrów przed odsłoniętą prawą częścią bramki kopnął bardzo mocno w stronę przeciwległego autu... Tym samym oba zespoły zdobyły po punkcie, który nikogo nie cieszy.

 Ostatni mecz Orłów w tym roku z Wodniakiem w sobotę w Bochotnicy o godzinie 13:45.

Orły Kazimierz – Gabaryty Dęblin 3:3 (0:1)

(Strąk 61 s), Zawiślak 84 w, Hemperek 90 – R. Zając 19 g, Mirowski 70, Majek 90+2

Orły: Lis – Błaziak, Guz (k), A. Mróz, Zawiślak – Śpiewak – Berliński – Borowski (90+2 Zyska), Hemperek, Hinz (66 Lasota) – Miroński.

Żółte kartki: Berliński, Zawiślak – K. Zając, Brzozowski.

Sędziował: Gawlik oraz Bednarczyk i K. Reszka.

Widzów: 0 (na stadionie), –20 (poza obiektem).

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości