W meczu za sześć punktów dali sobie po jednym
Remisem zakończył się ważny dla układu dolnej części tabeli mecz w Wąwolnicy pomiędzy Wawelem a Orłami Kazimierz. Oba zespoły stworzyły sobie moc dogodnych okazji do zdobycia bramek, ale jedyne gole jakie zobaczyli kibice padły w mało oczywistych sytuacjach. To właśnie oficjalne wejście widzów na trybuny, po raz pierwszy od 11 października zeszłego roku, było największym wydarzeniem tej kolejki. Było na co popatrzeć...
Goście przystąpili do gry bez nieobecnych Bartłomieja Hemperka, Roberta Grzyba i odpoczywającego po kartkowych zdobyczach Amadeusza Żybury. Gra toczyła się na śliskiej murawie, zraszanej kilkukrotnie przez nawracające opady deszczu. Przyznać trzeba, że w porównaniu do dawnych lat boisko prezentowało się całkiem nieźle, co jest efektem zeszłorocznej pracy trenera Wawelu Radosława Gąsiorowskiego przed opuszczeniem tego świata. Piłka sprawiała na mokrej trawie niekiedy problemy zawodnikom, ale warunki te wymierny wpływ na wynik miały tylko w 17. minucie, niestety ze szkodą dla naszego zespołu. Damian Rukasz próbował dopędzić do futbolówki uciekającej w lewą stronę pola karnego, gdzie szybszy od niego był Leszek Lis. Śliska piłka spłatała jednak naszemu bramkarzowi figla, uciekła od jego rękawic pod nogi Rukasza, a ten umieścił ją w siatce. Chwilę później mogło być 2:0, lecz po przedłużonym głową rzucie wolnym Lis odbił futbolówkę na słupek. Pierwsze fragmenty spotkania były wyrównane z większą aktywnością podbramkową wąwolniczan (docenić należy wiele skutecznych interwencji orlich obrońców, w tym fragmencie meczu spisywali się w swoim polu karnym bardzo pewnie), potem oddali oni rolę pacemakera rywalizacji gościom. Nasza przewaga nie znalazła wszelako odzwierciedlenia w bramkach, najbliżej powodzenia był Jakub Nachowicz, z którego jednym strzałem mocnym i groźnym, a drugim technicznym przy słupku poradził sobie golkiper Jan Wilk. Miejscowi dobrze zagęszczali swoje tyły i to wyraźnie utrudniało naszym piłkarzom rozegranie akcji w okolicach pola karnego, choć rzutów rożnych mieliśmy sporo.
Po przerwie oba zespoły dały koncert niewykorzystanych sytuacji. Niedługo po gwizdku pozwalającym na powrót do gry tylko bramkarza miał przed sobą trener Damian Miroński, ale uderzył z zewnętrznej strony słupka. Wkrótce potem po jego dośrodkowaniu Jacek Banaś przymierzył głową tuż obok celu. Czego nie potrafiła dokonać starszyzna, musiała zrobić młodzież – w 52. minucie Karol Borowski po krótkiej boiskowej przepychance na śliskiej trawie z rywalem zabrał mu piłkę, znalazł sobie wolne pole na boku szesnastki i huknął jak z armaty przy dalszym słupku. Michał Berliński mógł nas uszczęśliwić po paru minutach równie mocno, ale kopnął tuż nad poprzeczką. Niestety, po godzinie gry drugi dzisiaj ostry faul na rywalu – były naprawdę ostre, aż trudno uwierzyć że to dzieło bardzo spokojnego zawsze Karola – zaprezentował Borowski i sędzia Kamil Szczołko wygonił go z boiska. Do ostatnich minut Wawel i Orły próbowały przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, szanując jednak potencjalną zdobycz jednopunktową. Skórę kazimierzanom ratował parę razy Lis (m.in. obronił piłkę posłaną tuż pod poprzeczkę z rzutu wolnego z boku boiska), po kiksie Tomasza Zawiślaka doskonałej okazji nie wykończyli "meksykanie". Po drugiej stronie placu miejscowy obrońca zdołał wygłówkować piłkę z linii bramkowej po precyzyjnym uderzeniu "Miecia" z rzutu wolnego spod linii bocznej. Za techniczny lapsus z kolei rywala nie skarcił Banaś, który też źle trafił w futbolówkę. Spotkanie zakończyło się remisem, tak jak i zapewne remis można by obejrzeć w pomeczowych statystykach dotyczących liczby podbramkowych sytuacji.
Dla Wawelu to dopiero pierwszy remis w tym sezonie, ale o tyle znaczący że pozwolił mu wygramolić się ze strefy spadkowej. Stało się tak po porażce Michowa z Górą Puławską – wąwolniczanie przeskoczyli michowiaków lepszą różnicą bramek z całego sezonu (–21 versus –28).
Najbliższe dwa mecze Orły rozegrają na własnym – z kibicami!!! – obiekcie. Już w czwartek o godzinie 18:00 w zaległym spotkaniu XVII kolejki zostaniemy... podjęci przez Drzewce. Klub lidera przeprowadza remont murawy i swoje spotkania domowe rozgrywa na obcych boiskach (m.in. na puławskim KEN). Również na stadionie przy ul. Kazimierskiej nasz zespół w akcji będzie można zobaczyć w niedzielę od godziny 17:00 – tym razem już jako gospodarze zagramy ważny pojedynek z Bogucinem.
Wawel Wąwolnica – Orły Kazimierz 1:1 (1:0)
D. Rukasz 17 – Borowski 52
Orły: Lis – Bonecki (77 Błaziak), Miturski (k, 83 Zyska), A. Mróz, Zawiślak – Śpiewak – Berliński – Borowski, Bulzacki (46 Banaś), Nachowicz (90 Pogoda) – Miroński.
Żółte kartki: Kuzioła – Bulzacki, Borowski, Bonecki, A. Mróz.
Czerwona kartka: Borowski (61, za drugą żółtą).
Sędziował: Kamil Szczołko oraz Gawlik i K. Dusiński.
Widzów: +120.
Po niedoskonałym, wskutek niepełnej dokumentacji researchu, poniżej przedstawiamy kompletną (?), mamy nadzieję, listę beniaminków naszej drużyny, którzy zobaczyli czerwoną kartkę w rozgrywce mistrzowskiej. Obecny rekord pozostaje niezagrożony od 17 października 2015.
Najmłodsi (lata' dni) usunięci z boiska gracze Orłów w meczu ligowym (U-19):
18' 36 – Mateusz Koza (17.10.2015)
18' 183 – Karol Borowski (16.05.2021)
18' 201 – Bartłomiej Bieniek (19.10.2014)
Komentarze