Wyglądali jak siedem nieszczęść

Wyglądali jak siedem nieszczęść

Smutna szatnia Orłów po ostatnim gwizdku

Od porażki, najwyższej w sezonie, z pretendentem do awansu rozpoczęli piłkarze Orłów Kazimierz wiosenną część boju o utrzymanie w A-klasie. Nieobecni na meczu kibice nie przeczytają w niniejszej relacji niczego, czego nie widzieli lub o czym nie czytali w poprzedniej rundzie: rozegrana na jako takim poziomie pierwsza połowa, zakończona minimalnie niekorzystnym rezultatem, a po przerwie –​ "rzeź niewiniątek". Grono optymistów co do pozostania w tej lidze, o którym pisaliśmy w poprzednim artykule, zostało wczoraj bardzo mocno przetrzebione...

 Spotkanie rozgrywane na puławskim boisku KEN ze sztuczną murawą (na którym zawodnicy Orłów – kilku, w porywach kilkunastu – trenowali zimą) było okazją do pierwszego w sezonie 2021–22 występu dla powracających po kontuzjach bramkarza Mateusza Karasia i defensywnego pomocnika Krzysztofa Śpiewaka. Z kolei dla biegającego przed tym ostatnim Patryka Urbasia był to pierwszy mecz w Orłach w ogóle (dołączył do drużyny w ostatniej chwili i nie zaliczył żadnego sparingu).

 Jak pośrednio zaznaczyliśmy na wstępie, otwierające rundę wiosenną pół godziny nie było w wykonaniu graczy w niebieskich strojach złe, udało im się nawet oddać na bramkę rywala więcej, niż on strzałów (choć przeciętnie groźnych). Hetman mniej uderzał, ale kiedy już jego zawodnicy znaleźli się w okolicach naszego pola karnego – robiło nam się ciepło. Kazimierska defensywa zaliczyła w tym fragmencie kilka udanych, zażegnujących niebezpieczeństwo interwencji (najwięcej Marek Błaszczak), a zaznaczyć trzeba, że w tym składzie personalnym nie zagrała zimą ani razu – nawet na treningu! – zdaje się też, że nie zagrała w nim kiedykolwiek wcześniej... Miłe zaskoczenie nastąpiło w 31. minucie, kiedy po wybiciu piłki z pola karnego przez piłkarza z Gołębia na 25. metrze przejął ją, przyjmując piersią Śpiewak, podał na lewą stronę do Damiana Mirońskiego, a ten z okolicy rogu szesnastki zdecydował się na lob nad Tomaszem Mrozem w kierunku dalszego słupka – lob okazał się skuteczny! Jak się później okazało, na tym dobre chwile dla Orłów się skończyły. Już trzy minuty później gospodarze przeprowadzili szybką kontrę lewą stroną, w trakcie której trójka naszych obrońców zupełnie nie wiedziała jak się zachować, co wykorzystał nie kto inny jak Sławomir Kłys, po wbiegnięciu w pole karne posyłając sprytny, płaski strzał do bramki. Kilka chwil później goście przyjęli kolejny cios – rzut wolny z ok. 18 metrów, dwóch zawodników Hetmana przebiegło obok futbolówki, trzeci zagrał miękko na prawo, skąd adresat podania posłał piłkę pod bramkę, gdzie akcję wykończył strzałem pod poprzeczkę... Błażej Maciejczyk. Wyglądało to jak w szkolnym meczu młodszej klasy ze starszą...

 Drugie 45 minut to już wyłącznie pasmo przykrych dla gości zdarzeń. Chwilę po wznowieniu gry piłkarz Hetmana wyszedł na sam na sam z Karasiem i spróbował przerzucić piłkę nad bramkarzem, który instynktownie odbił ją ręką. Problem w tym, że Mateusz był wtedy poza polem karnym... Co ciekawe, sędzia główny pokazał jedynie rzut wolny i dopiero po podpowiedzi asystenta dodał do tego to, co dodać musiał – czerwony kartonik. Bramkarskie rękawice ubrał nasz jedyny golkiper na ławce, prezes Marcin Miturski, dla którego był to drugi mecz w tej roli; poprzednio – marcowy sparing z Wodniakiem. Nie najgorszy wizualnie wynik Orły zdołały utrzymać do 65. minuty (w międzyczasie jedynym zagrożeniem dla Mroza był mocny strzał Konrada Łukowskiego z rzutu wolnego, który ten zdołał odbić). Miturski sfaulował wówczas rywala na bocznej granicy szesnastki, a po chwili z jedenastu metrów pokonał go Kłys. Z gości w tym momencie tradycyjnie zeszło powietrze jak z przekłutego balonu. Wprowadzony chwilę wcześniej Rafał Kamola szybko wpisał się na listę strzelców, a po chwili to, co umie najlepiej, znów zrobił Kłys, kompletując hat-tricka – przy golu na 5:1 nasz blok obronny zachował się karygodnie, zapominając że nie ogląda tego spotkania na kanapie przed telewizorem i po prostu biernie przyglądając się samotnej walce Miturskiego z napastnikami Hetmana; a przecież wystarczyłoby jedno zdecydowane wybicie! Nerwów na wodzy po raz kolejny nie utrzymał Maciejczyk i ostatnie 21 minut biegaliśmy po placu w dziewięciu. Jeszcze jedną bramkę zdołał zdobyć Kłys, a wspomnianą "rzeź niewiniątek" zakończył pochodzący z Białorusi Paweł Klimiankou, zabawiając się niczym Careca z Józefem Młynarczykiem w meczu Brazylia – Polska w World Cup '86: miękkie uderzenie w jeden słupek, po którym futbolówka leniwie potoczyła się po linii bramkowej i po dotarciu do drugiego słupka skręciła do siatki.

 Szerszy komentarz na temat występu naszych piłkarzy jest raczej zbędny. Wybiegając w przyszłość, w kolejnym meczu z Wilkami Wilków (Bochotnica, niedziela, godz. 12:00) nie zagrają wykartkowani Karaś, Maciejczyk i Michał Berliński. Kto ich zastąpi między słupkami i w linii obrony – tego nie wie nikt. Już wczoraj niedawno operowany Jakub Bonecki wbiegł z ławki na boisko tylko dlatego, że inni są kontuzjowani albo... innych nie ma. "Beret" podczas odprawy przed pierwszym gwizdkiem usiłował wpłynąć na kolegów swoistym happeningiem, polegającym na podarciu papierowej tabeli ligowej z Orłami na ostatnim miejscu i przekonywaniu, że to już historia, ale i ta psychologiczna sztuczka nie zadziałała. Nie uczcił więc klubowej "osiemnastki", która przypada właśnie dziś...

  

Najdłuższy staż w Orłach, czyli rozpiętość czasowa między pierwszym i ostatnim meczem:

23' 286 – Wojciech Starek (24.08.1997–06.06.2021)

17' 364 – Michał Berliński (27.03.2004–26.03.2022)

17' 238 – Piotr Starczynowski (26.08.2000–21.04.2018)

  

Najstarsi bramkarze w Orłach:

44' 294 – Wojciech Pięta (07.11.2010)

43' 323 – Marcin Miturski (26.03.2022)

  

Najwięcej strat w bramkarskim debiucie:

8 – Adrian Świderski (10.06.2018)

7 – Jacek Kalinowski (25.09.2011)

5 – Jarosław Mazurek (28.08.2011), Marcin Miturski (26.03.2022)

  

Hetman Gołąb – Orły Kazimierz 7:1 (2:1)

Kłys 34, 65 k, 70, 78, (Maciejczyk 38 s), Kamola 68, Klimiankou 88 – Miroński 31

Orły: Karaś – Błaszczak, Berliński (k), Maciejczyk, Nachowicz – Śpiewak – Pogoda (48 Miturski), Urbaś (71 Frąg), Niezabitowski (73 Bonecki) – Łukowski (81 Błaziak), Miroński.

Żółte kartki: Dębowski, Kajka, Gowin (trener) – Maciejczyk (czwarta w sezonie – PAUZA), Berliński (ósma w sezonie – PAUZA), Miturski, Urbaś, Nachowicz.

Czerwone kartki: Karaś (47, za zagranie ręką poza polem karnym), Maciejczyk (70, za drugą żółtą).

Sędziował: Sołtys oraz Komorek i P. Pożarowszczyk.

Widzów: –100.

Od 48. minuty w bramce Orłów Miturski.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości