Znowu trójka z przodu i znowu baty

Znowu trójka z przodu i znowu baty

Była szansa na odjazd w górę tabeli, a niestety w najbliższych meczach trzeba będzie wygrzebywać się z drugiej połowy stawki. Orły po raz czwarty w ostatnich czterech spotkaniach z ryckim klubem zdobyły trzy gole, po raz trzeci w wymienionych starciach tracąc ich znacznie więcej - najpierw siedem, potem dziewięć, teraz sześć... Ruch powtórzył wynik z ubiegłego tygodnia, kiedy to w takich samych rozmiarach rozbił Wierzchowiska, te zaś, kończąc tę wyliczankę, straciły dziś jednego gola więcej od nas i przegrały z borzechowską Perłą 3:7. Miłośników hokeja nie brakuje...

 A przecież mecz zaczął się dla gospodarzy tak dobrze - w 10. minucie Sławomir Radzikowski odebrał piłkę rywalowi, okiwał kilku kolejnych i uderzył z dystansu, posyłając piłkę tuż przy słupku. Wtedy kanonadę zaczęli ryczanie. W 12. minucie długie podanie w szesnastkę i, uderzając przy dłuższym słupku z boku pola karnego, Krzysztof Gransztof zaskoczył Jakuba Niedzielę. Minuta 18., rzut wolny, celna główka Sebastiana Prządki i Niedziela znów łatwo pokonany. Minuta 24., rzut rożny, nieudane wybicie Rafała Dryka, który zagrał do Wojciecha Kępki i kapitan Ruchu podwyższył wynik... Orły nie grały źle, będąc dla przyjezdnych równorzędnym przeciwnikiem, a jednak nie stworzyły sobie zbyt wielu dogodnych okazji.

 W drugiej części meczu obraz gry był podobny. Ruch grał prostą (po raz kolejny udowodnił, że i niezwykle skuteczną) piłkę, polegającą na posyłaniu długiej lagi przez cały plac na szybkich napastników, którzy wykorzystywali niepewność naszego bramkarza i błędy innych defensorów. Gospodarze preferowali piłkę techniczną i dokładną wymianę podań, co w sumie niewiele im dało. Sprawy nie ułatwiali też sędziowie z liniowym, Danielem Spalonym Wójcikiem na czele. Chłop machał chorągiewką jak nakręcony, a na samą obecność Bartosza Kleszczyńskiego w zalążku groźnej akcji reagował wręcz alergicznie. Ryczanie szczerze przyznawali, że krzywdzi nas w ten sposób niezmiernie, bowiem co najmniej połowę ofsajdów sobie zmyślił, ale i pozostała dwójka arbitrów daleka była dziś od formy... Ruch natomiast robił swoje i po godzinie gry z 11 metrów podwyższył wynik. Bartłomiej Bieniek i napastnik gości kopnęli się w polu karnym, a sędzia Grzegorz Kukuryk zinterpretował to zdarzenie oczywiście na naszą niekorzyść. W 72. minucie odpowiedziały wreszcie Orły i po wolnym i podcince Dryka, bramkarza pokonał Damian Miroński. I znów błyskawiczna riposta Ruchu, a tym razem wśród strzelców zameldował się Mateusz Łukasik. W 78. minucie swój moment chwały przeżył 17.letni Mateusz Koza, celnie główkując po wolnym Michała Berlińskiego i zdobywając swojego pierwszego oficjalnego gola w naszych barwach (brawo!) Goście jednak musieli mieć ostatnie słowo i po bezpardonowym wejściu Dariusza Dusińskiego obiema nogami w stylu Gennaro Gattuso, karnego na szóstego gola dla drużyny, a trzeciego swojego zamienił Kępka. Tak pojedynek zakończył dziś dobrze przygotowany do walki bokser, który doskonale wiedział, w które miejsca uderzać przeciwnika...

Orły Kazimierz - Ruch Ryki 3:6 (1:3)

Radzikowski 10, Miroński 72, Koza 78 g - Gransztof 12, Prządka 18 g, Kępka 24, 61 k, 87 k, Łukasik 76

Orły: Niedziela - Stolarek (78 D. Dusiński), P. Dusiński, Dryk, Kusyk - Starczynowski (73 Koza), Bieniek (87 Lipnicki) - Miroński (k), Berliński, Radzikowski (71 Paczka) - Kleszczyński

Żółte kartki: Berliński, Radzikowski, Miroński, Bieniek - Kępka

Sędziował: Kukuryk oraz D. Wójcik i Wierzbowicz

Widzów: ~100

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości