Młode Orły postraszyły faworyta

Młode Orły postraszyły faworyta

Jednobramkową porażką gospodarzy zakończył się niedzielny pojedynek walczących o utrzymanie Orłów Kazimierz z przewodzącą stawce Górą Puławską. Lider zagrał wyraźnie poniżej oczekiwań, odmłodzeni niebiesko-żółci podjęli walkę z dużo wyżej notowanym przeciwnikiem, ale choć jednego punktu nie udało im się wyrwać, choć szanse ku temu były...

 Kibice na gole nie musieli długo czekać – nie minął kwadrans, a Leszek Lis i Mateusz Świderski wyjmowali społem piłkę z sieci aż trzykrotnie. W 7. minucie podaniem obsłużony został osamotniony w polu karnym Mateusz Próchniak, spokojnie przyjął sobie futbolówkę i posłał ją do celu przy prawym słupku. Kilkadziesiąt sekund później składna akcja miejscowych na jeden-dwa kontakty w wykonaniu Jana Niezabitowskiego, Damiana Mirońskiego i Konrada Łukowskiego, ten ostatni zagrywa do "Dymka" i mieliśmy remis. Nie nacieszyliśmy się nim długo, bowiem bardzo szybko prowadzenie dla gości odzyskał Paweł Czekaj, po dośrodkowaniu uderzając głową tuż przy prawym słupku. Lis wyciągnął się jak mógł, ale tylko musnął piłkę palcami... Dwanaście minut później pomarańczowi prowadzili już 3:1 – tym razem rzut wolny wykonywany z ponad 20 metrów z prawej strony (podyktowany po faulu Kamila Lasoty) i Mariusz Moniuszko szybkim wznowieniem gry zaskoczył naszego bramkarza, który zajęty jeszcze ustawianiem muru zobaczył nagle nadlatującą futbolówkę spadającą mu za plecy. Wydawało się, że kolejne trafienia dla Góry Puławskiej są tylko kwestią czasu, ale po upływie pół godziny gry to Orły zdobyły punkt kontaktowy. Tym razem w roli wrzucającego na dalszy słupek wystąpił Miroński, a młodziutki Jan Niezabitowski głową dopełnił formalności. Oj, zapracował solidnie w ostatnich tygodniach Janek na tę bramkę, zapracował!

 Wynik znów dawał nadzieję, choć jeden z naszych graczy rezerwowych prorokował: "Poczekajcie na początek drugiej połowy, na pewno coś wywiniemy na tyłach, jak zawsze!". No i tak się stało, w 53. minucie po wyrzucie z autu piłka odbiła się kilka razy od ziemi, po czym zagrano ją na głowę Próchniaka, który miękkim dotknięciem podwyższył na 2:4. Obserwatorzy bardzo długo spierali się, czy strzelec palił czy nie, ale ich dywagacje nie miały już znaczenia, gol został uznany. Ponowny kontakt gospodarze złapali na trzy minuty przed końcem meczu – po faulu na Łukowskim bardzo silny strzał Roberta Grzyba z rzutu wolnego z ok. 18 metrów tuż przy słupku i Świderski nie miał nic do powiedzenia. Drużyna Mirońskiego szukała jeszcze gola wyrównującego, po kontrze w doliczonym czasie zmierzającą do siatki piłkę na 4:4 po uderzeniu Niezabitowskiego w ostatniej chwili zatrzymał asekurujący bramkarza obrońca, wcześniej zresztą również w podobny sposób Góra ledwo uchroniła się przed utratą wygranej. Niewątpliwie szkoda, że nie udało się wywalczyć żadnego punktu, choć przed pierwszym gwizdkiem sędziego mało kto na to liczył. Goście, choć wypełnili zadanie i zdobyli trzy punkty, to po raz kolejny mieli, jak na lidera, nadzwyczaj wiele problemów z drużyną z dołu tabeli i trudno powiedzieć z czego to wynika; czy chodzi tu o zwykłe lekceważenie rywala czy o jeszcze coś innego. Analizując ich poruszanie się po boisku, nie sposób nie odnieść wrażenia, że jeszcze przed wyjściem na murawę mieli zapisane w głowach, że mecz jest wygrany... Jeśli chodzi o Orły, trzy gole wbite przodownikowi zmagań to dobry wynik, emocje przyniosła walka do ostatniej akcji, martwią po raz kolejny proste błędy defensywy walnie przyczyniające się do porażki i niweczące wszystkie starania...

 Pierwszy w karierze występ w pierwszej drużynie w podstawowym składzie zaliczył dziś 15-letni Krystian Frąg, który bez kompleksów wdawał się w walkę z wyższymi o dwie głowy rywalami, a w drugiej połowie oddał dość groźny strzał z dystansu. Ledwie rok starszy Niezabitowski to już pewniak do wyjściowej jedenastki i gdyby tak jeszcze zacząć zbierać punkty...

 Największy szok meczu – Adrian Mróz nie zobaczył żółtej kartki. Po raz pierwszy od czerwca i tym samym rekordową dla klubu serię zakończył na sześciu grach z napomnieniem (licząc Puchar Polski).

Najmłodsi strzelcy bramki dla Orłów (lata' dni):

16' 104 – Kamil Lasota (09.09.2020)

16' 205 – Łukasz Maciąg (06.05.2018)

16' 214 – Karol Borowski (16.06.2019)

16' 226 – Jan Niezabitowski (10.10.2021)

  

Orły Kazimierz – KS Góra Puławska 3:4 (2:3)

Miroński 8, Niezabitowski 31 g, Grzyb 87 w – Próchniak 7, 53 g, Czekaj 11 g, Moniuszko 23 w

Orły: Lis – Błaszczak, A. Mróz, Żybura (k), Lasota – Frąg (80 Nastaj) – Borowski (82 Błaziak), Grzyb, Niezabitowski – Miroński (60 Pogoda), Łukowski.

Żółte kartki: Grzyb, Błaszczak – Suszyński.

Sędziował: Kasperski oraz M. Komendarski i Jakubas.

Widzów: ~100.

Komentarze

Dodaj komentarz
  • fan fana napisał
    g..prawda orły są cienkie jak sik pająka.

  • fan napisał
    brawo panowie! Grajcie tym składem 2 następne mecze, a będzie 6 pkt. :)

do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości