Nareszcie nie przegrali

Nareszcie nie przegrali

Po serii czterech porażek drużyna Orłów Kazimierz po raz pierwszy od 24 października zeszłego roku (zwycięstwo z Kadetem Lisów) nie zakończyła ligowej gry na własnym terenie w roli pokonanego. Po raz drugi w trwającej rundzie zdarzyło się, że niebiesko-żółci zdobyli więcej niż jedną bramkę (poprzednio w Piotrawinie). Remis z Michowem nie uszczęśliwił jednak żadnej ze stron pojedynku; szczególnie nie pomógł gospodarzom, którzy mimo zdobytego punktu w praktyce jeszcze bardziej oddalili się od wydostania ze strefy spadku.

 Nie wiemy z jakimi myślami przystąpili do meczu zawodnicy, ale sądząc po najsłabszej w tym roku frekwencji na trybunach, to wśród kibiców Orłów pozostaje niewielu wierzących w utrzymanie. Na boisku jako pierwsi podbramkowe zagrożenie kilkukrotnie wykreowali goście, co nie przyniosło im sukcesu w postaci goli. W kolejnych minutach zauważalnie częściej pod bramką przeciwnika gościli kazimierzanie i w 12. minucie powinni wyjść na prowadzenie po uderzeniu Marka Błaszczaka z lewego skrzydła lub zablokowanej dobitce nożycami Bartłomieja Hemperka. Dziewięć minut później po dośrodkowaniu z rzutu wolnego z boku boiska drogę do siatki Mateusza Karasia znalazł Michów, ale sędzia asystent podniósł chorągiewkę. W odpowiedzi zaskoczyć Jarosława Parzyszka próbował Jakub Bonecki, ale piłkę po jego silnym strzale z dystansu pod poprzeczkę ponad nią przeniósł bramkarz. Wreszcie 31. minuta, do spadającej z wysokości piętra piłki skoczył w polu karnym Robert Grzyb, dzięki czemu podobną szansę wywalczenia jej dostał (i wykorzystał) stojący obok Damian Miroński, po czym przyjął ją i uderzył obok Parzyszka na 1:0. Miejscowi nie cieszyli się długo, siedem minut później po wolnym bitym z podobnego miejsca co wcześniej – czyli nie wyciągnięto wniosków – tory lotu futbolówki zadziwiły broniących (co sami przyznali), z czego skorzystał król strzelców okręgowego Pucharu Polski Łukasz Juchniewicz i doprowadził do wyrównania.

 W drugiej odsłonie żaden z zespołów nie próbował postawić wszystkiego na jedną kartę, szanując utrzymujący się remis, co w przypadku gospodarzy może nieco dziwić. Dogodnych okazji do zdobycia gola długo było dużo mniej niż przed przerwą, a dziać zaczęło się dopiero na nieco kwadrans przed końcem. Wówczas piłką długim podaniem obsłużony został czyhający na sposobność kilka metrów za linią środkową Miroński i w tym momencie arbiter liniowy pokazał spalonego, o co piłkarze Orłów mieli do niego duże pretensje. Sytuacja zaogniła się pół minuty później, gdy drugi z asystentów nie uniósł dla odmiany chorągiewki, kiedy adresowany do siebie przedmiot gry przejął na prawej flance Kacper Szaniawski (było to już blisko szesnastki), zagrał na środek do wprowadzonego dosłownie chwilę wcześniej Patryka Grzesiaka (brawo za trenerski nos dla grającego na pozycji stopera Michała Litwinka, zastępującego nieobecnego Tomasza Guza), a ten trafił na 2:1 dla Michowa. Po tym zdarzeniu ciężar gry tylko nieznacznie przeniósł się pod bramkę piłkarzy w zielono-czarnych strojach. Bliski szczęścia był Hemperek, po którego główce wspaniale zachował się Parzyszek. Na minutę przed końcem podstawowego czasu gry arbiter główny dopatrzył się zagrania ręką w najgorszym dla tej czynności miejscu przez jednego z obrońców gości – tu z kolei to oni długo nie mogli przeżyć takiej decyzji – i podyktował rzut karny, którego na gola zamienił niezawodny Konrad Łukowski. Dwie reakcje i jeden brak tejże reakcji sędziowskiej trójki, każde innego z nich, decydujące o wyniku i pozostawiające po ostatnim gwizdku pytanie: Czy wszyscy postąpili słusznie? Bez powtórek wideo nie sposób ocenić, ale i bez tego do prowadzącego zawody sędziego kierujemy prośbę, aby nie używał na boisku tylu wulgaryzmów; zwłaszcza jemu to nie przystoi...

 Niebiesko-żółci pozostali na ostatnim miejscu w tabeli, a najbliższa szansa na opuszczenie tej zaszczytnej inaczej pozycji w niedzielę 29 maja o godzinie 17:30 w Lisowie (wystarczy remis).

 Jedenastkę Orłów po raz pierwszy w roli kapitana wyprowadził w sobotę na boisko Jakub Nachowicz.

Orły Kazimierz – GLKS Michów 2:2 (1:1)

Miroński 31, Łukowski 89 k – Juchniewicz 38, Grzesiak 74

Orły: Karaś – Bonecki (77 Błaziak), Miturski (46 Maciejczyk), Nachowicz (k), Błaszczak – Grzyb (62 Berliński) – Borowski, Urbaś, Miroński, Hemperek – Łukowski.

Żółte kartki: Miroński, Błaszczak – Janek, Mitura.

Sędziował: Zieliński oraz M. Wójcik i Niezbecki.

Widzów: ~50.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości