Nie jest dobrze

Nie jest dobrze

Historyczne chwile za piłkarzami i kibicami dęblińskich Gabarytów – drużyna prowadzona przez Leszka Rodaka i Zbigniewa Mikuska wywalczyła dziś swoje pierwsze zwycięstwo na boiskach A-klasy. W pokonanym polu zostawili zespół Orłów, który wejście w sezon ma podobnie efektowne, co przed rokiem: trzy mecze, trzy porażki...

 Spotkanie rozpoczęło się korzystnie dla gospodarzy, którzy szybko wyszli na prowadzenie dzięki Pawłowi Bulzackiemu (pierwszy oficjalny gol w naszych barwach) dobijającemu z najbliższej odległości piłkę po strzale w słupek jednego z jego kolegów. Orły niestety nie chciały pójść za ciosem, w kolejnych minutach bardzo pogubiły się w defensywie i tylko Leszkowi Lisowi zawdzięczają, że dość długo utrzymywały prowadzenie. Po około dwudziestu minutach gry nasi piłkarze na pewien czas się ocknęli i przejęli inicjatywę, lecz ta przewaga udokumentowana została jedynie obiciem poprzeczki przez Damiana Mirońskiego. Niedługo potem swoją szansę po rzucie wolnym wykorzystał Kamil Solecki, główkując celnie na 1:1. Do głosu znów przez dłuższy czas dochodzili niemal wyłącznie rywale, miejscowi sprawiali na obserwatorach wrażenie nieprzytomnych. Gracze beniaminka po pierwszej połowie mogli mieć do sobie dużo pretensji o serię pięciu-siedmiu niewykorzystanych okazji na objęcie prowadzenia. Znów kilka świetnych obron Lisa raczej nie usprawiedliwia ich podbramkowej nieporadności, choć jak to ujął przed spotkaniem trener Mikusek, jego podopieczni jeszcze uczą się A-klasy.

 Dęblinianie odrobili jednak lekcję w przerwie. Wprawdzie zaraz na początku drugiej części gry z trafienia cieszyli się gospodarze (strata obrońcy Gabarytów w środku pola, szarża Dawida Matyjaszka, zwód Mirońskiego na bramkarzu i piłka w bramce) i przez pewien czas znów to oni przeważali, to jednak podobnie jak 40 minut wcześniej trwało to zbyt krótko. Dwa trafienia dęblinian w odstępie dwóch minut (Karol Majek skarcił kolejną drzemkę obrońców, a Damian Mirowski wykończył wrzutkę wykonaną po stracie futbolówki debiutującego Błażeja Maciejczyka w narożniku boiska) skutecznie zniechęciły Orły do dalszej gry, choć patrząc na ich wcześniejszą postawę, nie wiemy czy cokolwiek byłoby w stanie je dziś do tej gry zachęcić... Nie przynosiły otrzeźwienia tracone gole, nie pomagały też personalne roszady, które przetasowały prawie pół drużyny (dziś również debiut w oficjalnej grze Tomasza Bulzackiego). Rozochocone niespodziewanym sukcesem Gabaryty atakowały dalej i przyniosło to efekt – mimo zmarnowania po drodze okazji sam na sam i ostemplowania poprzeczki – w postaci dwóch kolejnych trafień Soleckiego; to ostatnie, zdobyte jakby w połowie planowanego kontrataku z ponad 30 metrów odchodzącą piłką w stronę słupka, przyniosło gościom szczególnie dużo radości. Nam łzy ocierać próbował jeszcze Bartłomiej Pyra, zdobywając swoją debiutancką bramkę w doliczonym czasie po rzucie rożnym Tomasza Zawiślaka. Piąta porażka z rzędu, piąta porażka na swoim boisku z rzędu.

Orły Kazimierz – Gabaryty Dęblin 3:5 (1:1)

P. Bulzacki 3, Miroński 47, Pyra 90+2 g – Solecki 25 g, 76, 83, Majek 60, Mirowski 62 g

Orły: Lis – J. Maciąg (46 Ł. Maciąg), Miturski (55 Maciejczyk), Żybura, Błaziak (85 –>) – Hinz (60 Berliński), P. Bulzacki – Matyjaszek (k) – Pyra, Hemperek (69 Zawiślak) – Miroński (71 T. Bulzacki).

Żółte kartki: Pyra, Błaziak – M. Imas.

Sędziował: Brzozowski oraz Dybowski i Jabłoński.

Widzów: +70.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości