Robią wszystko by wróciła normalność

Robią wszystko by wróciła normalność

Występujące w minionym sezonie w lubelskiej A-klasie Orły Kazimierz nie mają powodów do dumy. Zespół wsławił się głównie tym, że śrubował rekord meczów bez zwycięstwa. Pierwszy komplet punktów zespół z Kazimierza zdobył 15 czerwca, gdy rozgrywano zaległą 14 kolejkę. Biorąc pod uwagę kalendarzową kolejność gier był to 24(!) mecz w sezonie. Czy w takim zespole da się odnaleźć choćby odrobinę pozytywnej energii? Chociaż jedną rzecz, która mogłaby wywołać uśmiech na twarzy? Okazuje się, że przyszłość Orłów wcale nie rysuje się w czarnych barwach, a zapał i determinacja kilku osób może wyprowadzić ten, swego czasu bliski upadku, klub na prostą.

Przewrót kwietniowy

Blisko trzy miesiące temu zarząd KKS Orły pod przewodnictwem Roberta Sulkiewicza podał się do dymisji. W Folwarku Walencja odbyło się Nadzwyczajne Walne Zebranie podczas, którego wybrano nowe władze. Sternikiem klubu został były szczypiornista Wisły Puławy - Łukasz Sikora. -Dochodziły do nas głosy, że zarząd jest niewydolny i zmęczony obecną sytuacją. Każdy ma jakieś swoje prywatne sprawy i problemy. Mówiono, że dobrze byłoby oddać klub pod władanie osoby młodej, która będzie się w stanie temu poświęcić. Ja się zgodziłem, ale pod warunkiem, że sam dobiorę sobie współpracowników - opisuje Sikora. Jak obiecał tak zrobił. Wiceprezesem został Dawid Bidziński, a do zarządu weszli jeszcze: Beata JanickaKamil Nastaj Damian Miroński.

Zaczęli od sprzątania

Pierwszym zadaniem nowych władz było "wyczyszczenie wszystkich spraw". - Zarząd jest teraz całkowicie apolityczny. To już pozwala patrzeć na sprawy z pewnym dystansem - mówi prezes przechodząc do konkretów. - Zatrudniliśmy jedną osobę na etat, która codziennie jest w klubie i pracuje na jego rzecz. Zaczęliśmy poprawę estetyki obiektu. Kupiliśmy traktorek. Zainwestowaliśmy w sprzęt, pachołki, znaczniki, piłki i inne rzeczy - tak by było ich pod dostatkiem. Odnowiliśmy trybuny i ławki rezerwowych. Obecnie poprawiamy murawę, a przed sezonem mają być zainstalowane profesjonalne piłkochwyty i ogrodzenie. Doprowadzimy obiekt do takiego stanu abyśmy nie musieli się wstydzić- mówi Sikora. Dlaczego to wszystko? Zarząd wychodzi z założenia, że sam skrót KKS - Kazimierski Klub Sportowy, do czegoś zobowiązuje. Klub musi być dla ludzi z Kazimierza, dla dzieci, które poprzez sport mogą poprawiać kondycję fizyczną i dbać o rozwój osobisty. Obecnie Orły posiadają poza zespołem seniorów dwie drużyny młodzieżowe - juniorów młodszych i młodzików starszych. Dzięki zaangażowaniu rodziców, Urzędu Miasta oraz klubu, młodzi piłkarze wyjadą na dziesięciodniowy obóz do Międzyrzeca Podlaskiego. W planie jest także powołanie zespołu dziewcząt.

Przychylne oko burmistrza

Prezes przyznaje, że pozyskiwanie środków na zespół nie jest zadaniem łatwym. - Ciężko jest dziś wziąć pieniądze od sponsora i powiedzieć "Niech Pan da 500 złotych, a my to jakoś wydamy". Tym bardziej, że nie zawsze otrzymane środki były rozdysponowywane zgodnie z przeznaczeniem. Na dodatek klub jest zadłużony. - Przejęliśmy klub z "dobrodziejstwem inwentarza". Wiedzieliśmy w co wchodzimy. Coraz częściej włodarze klubu rozmawiają z burmistrzem, który dostrzega zmiany w klubie i patrzy na niego bardziej przychylnym okiem. To cieszy, bo według zarządców KKS Orły to rokuje dobrą współpracę w przyszłości. - Mamy wiele pomysłów. Jest szansa na to by stworzyć warunki do pobytu niemal każdego zespołu z kraju. Mamy bazę noclegową, mamy umowę z firmą, która dysponuje Melexami i może dowozić drużyny na obiekt. Przygotowujemy szatnie, prysznice. Możemy też organizować czas między treningami. Rajdy, wycieczki, rejs statkiem. Jest tutaj co robić. To według mnie jedyny sposób by klub zaczął zarabiać pieniądze - kontynuuje Sikora. Idea wydaje się sensowna, ale przecież dokładnie czternaście kilometrów dalej, w Puławach istnieje wielofunkcyjny stadion z pełnym zapleczem. Pomysł wydaje się być dublem czegoś co istnieje. - Tu musi zadziałać magia miejsca. Każdy słyszał o Kazimierzu - przekonuje.

A przez stadion biegnie droga

Nie wszystko jednak jest tak proste jak chciałby zarząd. Jednym z większych problemów z jakim trzeba się borykać jest plan zagospodarowania przestrzennego, na którym w miejscu gdzie jest stadion... przebiega droga. Według prezesa to było powodem braku finansowego wsparcia po powodzi w 2010 roku. - Będę rozmawiał z burmistrzem by zmienić to jak najszybciej. Przez to nie możemy iść w pełni do przodu - mówi sternik klubu.

Szukają trenera

W obecnej sytuacji klubu nie sposób zapominać o fatalnie ostatnio grających seniorach Orłów. Wciąż nie wiadomo, w której lidze przyjdzie im startować w kolejnym sezonie. Według zapewnień Lubelskiego Związku Piłki Nożnej wszystko wyjaśnić ma się do piątku. Wiadomo za to, że trwają poszukiwania trenera, który chciałby poprowadzić zespół. Zarząd rozpoczął już rozmowy, ale wciąż jest otwarty na nowe kandydatury. Prowadzący dotychczas drużynę Sebastian Świątek sam przyznaje, że piastuje funkcję tymczasowo. Jeśli uda się znaleźć nowego szkoleniowca to Świątek ma mu pomagać jako asystent.

Zapału nie zabraknie

Jeśli spadniemy to na 99% chłopaki dalej będą kopać w piłkę, a nawet jeśli mielibyśmy nie mieć zespołu seniorskiego to i tak zapału nam nie zabraknie. Nie tylko oni składają się na ten klub. Są przecież drużyny juniorskie - prezes mówi z pełnym przekonaniem. Zgodnie z jego oceną tylko jeden zespół wyróżniał w obecnym sezonie A-klasy. To Viking Leśniczówka. W pozostałych przypadkach o wyniku decydowało zaangażowanie, wola walki i liczebność drużyny. Trudno przecież oczekiwać by w szóstej z kolei lidze główną rolę odgrywała taktyka czy stałe fragmenty gry.

Czy to wszystko jest realne?

Wszystko wydaje się być normalnym działaniem, a nie wygórowanymi ambicjami jednego człowieka. Każde zdanie prezesa zdaje się być wypowiadane ze spokojem, po uprzednim przemyśleniu. Czy to ma szanse powodzenia? Czy mieszkańcy Kazimierza mogą znów być dumni z własnego zespołu, a na zgrupowania mogą zacząć przyjeżdżać zespoły z innych miast? Zdecydowanie tak. Warto stawiać na ludzi sukcesu, którzy wiarą są w stanie przenosić góry i zachęcać innych do zaangażowania w projekt. Grupa kilku "zapaleńców" może przecież zrobić bardzo dużo, a czerpać będą z tego przede wszystkim mieszkańcy i to przez długie lata. - Robimy po prostu wszystko by wróciła normalność - kończy prezes Sikora.

Tekst pochodzi z tygodnika NASZ nREGION, nr 29 (143) z 17 lipca br.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości