Rozczarowanie w Bochotnicy, pogrzeb w Wąwolnicy
Podziałem punktów zakończył się niezwykle istotny dla układu dolnej części tabeli drugiej grupy A-klasy mecz między Orłami Kazimierz a Skrobowem. Remisy w tej zaległej z 3 kwietnia kolejce ugrały także walczące o utrzymanie Michów i Wilki, swój mecz przegrał Kadet, w Wąwolnicy zaś gospodarze z Wawelu ulegli dęblińskim Gabarytom 1:3, co w praktyce przesądza o ich degradacji do klasy B.
Orły wystąpiły dziś bez pauzujących za kartki Marcina Miturskiego i Michała Berlińskiego, a po rozgrzewce okazało się że żebro przewidzianego pierwotnie do gry Damiana Mirońskiego protestuje przeciwko jego wyjściu na boisko i trener miejscowych rozpoczął mecz na ławce. Goście zastosowali ciekawy chwyt psychologiczny, wkrótce po pierwszym gwizdku zgłaszając sędziemu potrzebę sprawdzenia w przerwie między połowami tożsamości naszych graczy. Nie wydaje się, by akurat to w jakikolwiek sposób wpłynęło na graczy w niebieskich strojach, zresztą już w trakcie odbywania rzeczonej kontroli pod szatnią sam kapitan skrobowian zdał sobie chyba sprawę, że cała akcja wygląda dość zabawnie i wycofał swój wniosek. Cóż...
Trzeba jednak przyznać, że zaangażowanie w pierwszą połowę niektórych kazimierzan – spowodowane stawką czy świadomością własnych braków treningowych? – dalekie było od wysokiego. Wielu starszych kolegów zawstydzał najlżejszy w zespole Karol Borowski, który nie odstawiał nogi, o Amadeuszu Żyburze nie trzeba chyba pisać, ale poza nimi kogo jeszcze pochwalić za walkę...? A wydarzenia ułożyły się tak, że już od 9. minuty trzeba było gonić wynik. To wtedy po niepewnym przyjęciu piłki stracił ją Dawid Guz, przeciwnik popędził z nią schodząc jednocześnie lekko do boku, wymknął się z kleszczy wychodzącego na granicę pola karnego Leszka Lisa, zagrał przed pustą bramkę Patrykowi Wierzchoniowi, a ten nie zmarnował okazji. Kilka minut wcześniej to Orły mogły otworzyć wynik: futbolówka po dośrodkowaniu Tomasza Zawiślaka z rzutu rożnego mignęła tuz obok dalszego słupka.
Oba zespoły próbowały zagrozić sobie w tym meczu na odmienne sposoby – Orły zbiorowym naporem chciały zmusić wroga do kapitulacji w wielkim podbramkowym zamieszaniu, Skrobów natomiast uwalniając się z tych perypetii przeprowadzał bardzo groźne kontry. W taki właśnie sposób piłkarze spod Lubartowa jeszcze przed przerwą dwukrotnie mogli podwyższyć rezultat. Gospodarze w kilku sytuacjach dochodzili za to do uderzeń głową; próbowali w ten sposób Borowski, Bartłomiej Hemperek i Robert Grzyb, ale długo nic nie wchodziło... Dopiero w 60. minucie piłka zagrana z kornera oczywiście przez Zawiślaka została głową stojącego przy dalszym słupku Bartka skierowana z ostrego kąta tam, gdzie nie było żadnego rywala i mieliśmy remis. Więcej jednak nie udało się dziś strzelić, choć swoje wrzucał Zawiślak, do sytuacji dochodził m.in. Jacek Banaś, a pod bramką Skrobowa kilkunastu chłopa kotłowało się, przepychało i kopało w siebie futbolówką nie raz i nie dwa. Z drugiej strony parę razy mieliśmy duże szczęście (i Lisa!), że goście nie skarcili nas po kontratakach i nieodpowiedzialnych stratach piłki. W ostatnich minutach zmierzającą do wychodzącego sam na sam zawodnika piłkę czubkiem buta wyśliznął na korner Błażej Maciejczyk (wprowadzony na boisko za Adriana Mroza – kontuzja mięśnia), a po tymże rożnym zmierzającą do siatki piłkę wybił Zawiślak.
Mogło być lepiej, mogło być gorzej – w środę o 19:00 gramy w Puławach z Hetmanem i po remisie nie będziemy narzekać.
Orły Kazimierz – LKS Skrobów 1:1 (0:1)
Hemperek 60 g – Wierzchoń 9
Orły: Lis – Zawiślak, Guz (k, 77 Lasota), A. Mróz (57 Maciejczyk), Żybura – Śpiewak – Borowski (75 Pogoda), Grzyb, Bulzacki (57 Miroński) – Banaś – Hemperek.
Żółte kartki: Śpiewak (czwarta w sezonie – PAUZA) – Lewin, Adamczyk.
Sędziował: Baran oraz Czubiel i Bolek.
Widzów: ~60.
Komentarze