Walka o utrzymanie nabiera rumieńców
Pierwszej drużynie Orłów Kazimierz udało się dziś wygrać bardzo ważny ligowy pojedynek, którego rozstrzygnięcie 18 czerwca może być języczkiem u wagi, decydującym po zaplanowanej na ów dzień ostatniej kolejce mistrzowskich zmagań o pozostaniu bądź opuszczeniu klasy A. Triumf w Bogucinie jest dla nas wynikiem dziejowym – do tej pory orli seniorzy nigdy nie zgarnęli trzech punktów na boisku BKS (bez względu na to, czy gospodarzył on w Bogucinie czy w Garbowie).
Na miękkiej murawie boguckiej areny spotkały się dziś dwie drużyny, z których pierwsza strzela najmniej w tej lidze goli u siebie, a druga dla odmiany najmniej na wyjeździe. Lokalni sympatycy futbolu musieli wyczuć pismo nosem, bowiem wokół boiska zgromadziła się tylko garstka najwierniejszych, żałująca chyba zresztą rychło swej decyzji. W pierwszych minutach konfrontacji to jednak gospodarze parokrotnie groźnie zapuścili się w pole karne przyjezdnych, co na szczęście nie przyniosło efektów. Najmocniej nasze serca zabiły, gdy po centrze na środkowy skraj szesnastki próbującego interweniować Piotra Guzka uprzedził główkujący z dużą mocą zawodnik BKS – pomyślnie piłka minęła słupek. Później inicjatywę przejęły Orły i choć przeprowadzały umiarkowanie dynamiczne próby ataku, to bliski powodzenia był najpierw przy trafieniu w słupek Konrad Łukowski, a potem Patryk Urbaś (bramkarz Andrzej Wójcik, popisując się gimnastyczną sztuczką, odbił futbolówkę na róg).
Jeszcze mniej działo się przez pierwsze dwadzieścia minut drugiej połowy. Tercet Karol Borowski-Damian Miroński-Konrad Łukowski czyhał na wpadki boguckich obrońców, ale te albo nie następowały, albo – jeśli już zdarzyła się im gafa – niebiesko-żółtym nie udawało się spowodować bezpośredniego zagrożenia dla gospodarzy. Po drugiej stronie boiska długo bez poważnych błędów radziła sobie orla defensywa, której przewodzili Marcin Miturski i Błażej Maciejczyk, przez co Guzek nie miał w zasadzie żadnej możliwości przetestowania swojej formy. Lepiej niż w poprzednich grach spisywała się formacja środkowa z Michałem Berlińskim i Urbasiem, aktywni na bokach byli też Jakub Bonecki, Marek Błaszczak i Dominik Pogoda, ale ich ofensywne zaangażowanie nie przełożyło się na konkrety. Najważniejszym momentem meczu był rzut wolny pośredni wykonywany w 67. minucie z około 25. metra. Pro forma rozpoczął "Beret", uderzył Konrad, do piłki po rykoszecie od ciała zawodnika broniącego się teamu wyskoczyli bramkarz miejscowych i trener przyjezdnych, ten drugi uderzył ją lekko podeszwą, a po minięciu golkipera uczynił to ponownie, tym razem mocniej. Próbujący swej ostatniej szansy obrońca już zza linii bramkowej trafił futbolówką w słupek, po czym ta wylądowała w siatce. Co ciekawe, nastąpiło to chwilę po opuszczeniu placu przez "Baniaka", a przecież przyzwyczailiśmy się, że w takich sytuacjach to Orły tracą... Od tego momentu zaczęto przeprowadzać więcej poważnych akcji strzeleckich – najpierw po ambitnym sprincie piłkę spod linii końcowej wydobył Borowski (wygrał dziś wiele pojedynków jeden na jeden z masywnym Rafałem Kościołkiem, ksywa "Roberto Carlos") i dośrodkował do Mirońskiego, który bez przyjęcia kopnął po bardzo wysokim łuku w krzaki, a już po chwili mógł być remis, gdy po kiksie Boneckiego na doskonałą pozycję wyszedł piłkarz Bogucina, po czym przymierzył obok bramki. Gorąco w naszym polu karnym było jeszcze po rzucie wolnym, gdy Piotr wypuścił piłkę z rąk, lecz w podbramkowym kotle żaden z graczy w żółtych koszulkach nie wykazał się sprytem. Jeszcze tylko w trzeciej minucie doliczonego czasu piłka po rzucie wolnym egzekwowanym z ponad 25 metrów przez Bogucin trafiła w mur i sędzia Piotr Boryca zakończył to dobrze prowadzone przez siebie i asystentów spotkanie.
Napisać trzeba, że szkoleniowiec gości przystąpił do gry z ograniczonym komfortem oddychania, co spowodowało niedawne stłuczenie płuc – wytrzymał niemal 90 minut biegania. Jego vis-à-vis, niebiegający po murawie Michał Krzak minę miał marsową; wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo u swojego nowego pracodawcy, a outsiderzy coraz bliżej... Dużym osłabieniem dla jego teamu był brak najlepszego strzelca Damiana Bilskiego (w ataku zastąpił go Marcin Urban). Zabrakło go też we wrześniu w Bochotnicy i również skończyło się to porażką jego drużyny. W porównaniu do tamtego pojedynku w wyjściowym składzie dzisiejszych gospodarzy powtórzyło się aż dziewięć nazwisk, w Orłach natomiast tylko trójka graczy zagrała od pierwszej minuty i wtedy i teraz. Zawodnicy się zmienili, ale Orły i tak górą!
Dopiero w 67. minucie widz oficjalnego meczu Orłów zobaczył gola dla którejkolwiek ze stron – poprzednim razem tak samo długo lub jeszcze dłużej czekał na to we wrześniu 2019. Wówczas w spotkaniu klasy B Serokomla wbiła nam jedyną bramkę w 84. minucie.
Kolejny akt walki o utrzymanie już we wtorek 3 maja na naszym boisku – o godzinie 15:00 podejmiemy Wilki Wilków.
BKS Bogucin – Orły Kazimierz 0:1 (0:0)
Miroński 67
Orły: Guzek – Bonecki (87 Lasota), Miturski (65 Tusiński), Maciejczyk, Błaszczak – Berliński (k) – Urbaś – Borowski, Miroński (89 Błaziak), Pogoda – Łukowski.
Żółte kartki: Grzesiak, Wartacz, Banaszek – Berliński.
Sędziował: Boryca oraz P. Pożarowszczyk i N. Stępniak.
Widzów: –30.
Komentarze